piątek, 27 grudnia 2013

Rozdział VI

Przez ten okres przedświąteczny i same święta, miałam tyle roboty, że nie miałam kiedy wstawić następnego rozdziału, który wymagał tylko małych poprawek, a ogólnie był gotowy od ponad tygodnia. Ale dość narzekania, zapraszam do czytania!


***

  Gdy się ocknęłam byłam skołowana i nie wiedziałam co się stało. Coś podpowiadało mi, żebym nie ruszała się ani nie wstawała, ale że ja najpierw robię, a później myślę... Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pomieszczeniu w którym się znajdowałam. Nie było w nim nic szczególnego. Szafa, biurko, krzesło, stolik i fotel. Ściany były fioletowe, a co było najdziwniejsze nie było tam żadnych okien. Zauważyłam niewyraźny zarys zamkniętych drzwi, gdzie jak przypuszczałam znajdowała się łazienka. Na stoliku stała świeca, która nieco oświetlała pomieszczenie. Patrząc na ziemię spostrzegłam smugę światła wydobywającą się spod drzwi, których wcześniej nie zauważyłam. Na moje rzeczy.. Co?! Szybko odrzucałam kołdrę. Byłam w samej bieliźnie. "Zabiję tego co mnie rozebrał!  Zabiję a później poświęcę Mistrzowi.."  
  - Shiro nad czym ty się zastanawiasz, ubieraj się i uciekaj..- w myślał myślach usłyszałam Yuchiro. Wywróciłam oczami i zrobiłam tak jak powiedział demon. Nigdzie nie mogłam znaleźć mojej broni, więc odpuściłam sobie poszukiwanie. Podeszłam ostrożnie do drzwi i otworzyłam je. Za nimi znajdował się korytarz, który ciągnął się w lewą i prawą stronę. Nigdzie nie było nikogo i intuicyjnie skręciłam w lewo. Po 5 minutach skradania się rzuciłam się biegiem, próbując wyczuć czyjąś czakrę. Na darmo, nic nie wyczułam. Gdy przebiegłam przez skrzyżowanie korytarzy obróciłam się i zobaczyłam niebieskiego mężczyznę w stroju.. Akatsuki! O cholera... On popatrzył na mnie zdezorientowany i po chwili rzuciła się za mną w pogoń. Przed sobą zobaczyłam wielkie drzwi i niewiele myśląc wbiegłam zatrzaskując je za sobą. Naparłam na nie całym swoim ciężarem żeby ten wielkolud nie mógł ich otworzyć, ale nic się nie stało, tak jakby sobie odpuścił. Obróciłam się tyłem do drzwi i stanęłam nieruchomo. Przede mną stał rudowłosy mężczyzna. Spojrzałam w jego oczy i zapomniałam o oddychaniu, co było i jest u mnie wyrazem obawy połączonej z wielkim szokiem. "Koleś ma rinnengan.. To mam przejebane..." Rudy przyglądał mi się przez chwilę, a później jakby nigdy nic, odwrócił się i usiadł za biurkiem. Po chwili ciszy zdobyłam się na odwagę i zapytałam:
  - Kim jesteś?
  - Zasada pierwsza: Nie odzywaj się niepytana. - Pouczył mnie zimnym głosem, a we mnie obudziła się demoniczna natura.
  - Nie mów mi co mam robić, rudzielcu.. - Nim się obejrzałam uderzył mnie tak, że wypadłam przez drzwi i zatrzymałam się na ścianie, robiąc w niej głęboką dziurę. Uśmiechnęłam się drwiąco, póki mam czakrę nie jest w stanie nic mi zrobić, bo moja skóra jest jak pancerz. Jednakże od uderzenia przed oczami pojawiły mi się czarne mroczki i nim zdążyłam je zwalczyć poczułam silny ucisk na szyi, a pod nogami straciłam grunt. Ten rudy trzymał moje gardło w stalowym uścisku.
  - Nie udusisz mnie, ja nie muszę oddychać. - Wychrypiałam strasznie zmienionym głosem, przez to, że zgniatał mi gardło. Przez chwilę jeszcze potrzymał moją szyję, a potem upuścił na podłogę. Poczułam jak moje siły mnie opuszczają. "Ten rudzielec zablokował mi czakrę!"
  - Teraz wróćmy do mojego gabinetu. - Poszłam za nim, nie miałam nic do stracenia. - Jak pewnie zauważyłaś jesteś w siedzibie Akatsuki. Ja jestem Liderem i tak też masz się do mnie zwracać. 
  - Nie. Nie mam ochoty tu zostawać, więc sayonara!
  - Nigdzie nie pójdziesz. No chyba, że jako zwłoki, ale wtedy to zajmie się tobą Zetsu. - Usiadłam naprzeciwko niego i oznajmiłam patrząc mu się prosto w oczy.
  - Nie chcę już poznawać nikogo więcej z tej chorej organizacji, - zobaczyłam jak rudemu na skroni pulsuje żyłka - więc zadam proste pytanie. Czego ode mnie chcesz? 
  - To zależy od tego czy jesteś osobą, której szukamy. Jeden z moich ludzi potwierdził twoje tożsamość, ale wolę się upewnić..- w myślach usłyszałam głos Yuchiro: 
  - Nie przyznawaj się. Blefuj!
  - Nie krzycz. Słyszę i nie mów mi co mam robić. Ty masz mi pomagać, a nie rozkazywać! - Spojrzałam na Lidera z pogardą.
  - Ktoś z twoich ludzi? Proszę cię.. nie znam nikogo z was, więc jak ktoś z Akatsuki miałby znać mnie?
  - Skoro jesteście z tej samej wioski, to niemożliwe abyś go nie znała.. Uchiha, mówi ci to coś?
  - Uchiha, Uchiha.. Hmm.. Znam jedynie Sasuke. - Rudy przez chwilę przyglądał mi się uważnie i dało się słyszeć pukanie do drzwi.
  - Wejść! - Gdy osoba weszła do pomieszczenia a jej wzrok spoczął na moich plecach przeszedł mnie zimny dreszcz. - Itachi, dziewczyna twierdzi, że cię nie zna. Mógłbyś się z nią zapoznać? - Chłopak nic nie powiedział, tylko podszedł i położył mi swoje zimne dłonie na ramionach. Automatycznie wzdrygnęłam się.
  - Uchiha zaraz wracam, a ty się nią zajmij. - Usłyszałam ciche "PUFF" i Lider zniknął.
  - Wstań.- To niemożliwe żeby ten piękny głos Itachiego, zmieniła się w tak bezbarwny... Wstałam, gdy poczułam, że jego dłonie opuszczają moje ramiona. Odwróciłam się w jego stronę i opuściłam głowę patrząc na czubki butów i brudną podłogę, byle tylko nie na niego. 
  - Boisz się mnie? - Zapytał cicho, a ja dałam się sprowokować do spojrzenia mu w oczy. Zdziwiłam się, gdy zamiast czerwonych tęczówek zobaczyłam jego naturalne czarne tyle, że wyprane z wszelkich emocji, nie wyrażające nic.
  - Ty jesteś Itachi Uchiha, o którym mówił ten rudy? 
  - Shiro nie udawaj. Wiesz dobrze, że ja się nie mylę, więc po prostu się przyznaj. - Cicho westchnęłam. Nie miałam ochoty na rozmowę z nim.
  - Ale po co? 
  - Bo jeśli się nie przyznasz, to nie będzie stuprocentowej pewności, że jesteś tą, której szukamy i cię zabiję. 
  - To dalej. Będę szczęśliwa jak ci się uda. Poproszę wtedy Mistrza, żeby odesłał mnie z powrotem. 
  - Więc jednak.. - za biurkiem pojawił się Lider, a ja patrząc wyzywająco w oczy Itachiemu przyznałam się.
  - Tak, jestem wybranym dzieckiem Shiro Hebi. Coś jeszcze? 
  - Teraz masz do nas dołączyć. - Zaczęłam się śmiać. 
  - Nie. - Mężczyzna zacisnął dłonie na biurku i spojrzał na Uchihę. 


***
To by było na tyle dzisiaj. Z góry przepraszam za wszelkie błędy. Nie wiem kiedy pojawi się następna notka, ale liczę, że do następnego piątku coś powinno się już tutaj znaleźć. ;3

1 komentarz:

  1. No weź! W takim momencie?! Nie!! Ja chcę więcej T.T Proszę dodaj coś szybko!

    OdpowiedzUsuń