środa, 11 czerwca 2014

Rozdział XI

 Dawno mnie tutaj nie było, ale w końcu to szkoła jest najważniejsza, więc teraz gdy mam już więcej czasu, to i znalazłam go trochę żeby wstawić następny rozdział :) Wybiłam się trochę z rytmu pisania na blogu, a co za tym idzie nie wiem jak wyjdzie mi dzisiejszy rozdział, ale dość już o tym. Miłego czytania ! ;3 


 Otwierając na oścież drzwi, zobaczyłam Lidera siedzącego za biurkiem, a raczej należy powiedzieć ogólny zarys jego postaci z czego wyróżniały się jego płomiennorude włosy i rinnengan. Reszta ukryta była w mroku rozpraszanym tylko wątłym płomieniem świeczki, która stała obok dokumentów nad którymi się pochylał. Swoje spojrzenie, pełne dezaprobaty tym że weszłam do gabinetu bez pukania, skierował na mnie i Yuchiro. Bez wahania stanęłam przed nim i czekałam na to co powie.
  - Witam nową członkinię Akatsuki! - Jego usta rozciągnęły się w nieprzyjemnym uśmiechu a ja spojrzałam na niego bezmyślnie. " Że co niby?! To wszystko wina Uchihy! - Spojrzałam na Itachiego, który stał obok mnie razem z Yuchiro - Przecież ja nie mogę tu zostać. Jak widzę choćby jednego z tych.. uhhh.. to mam ochotę ich zabić. Musi być jakieś inne wyjście z tej chorej sytuacji. Nie wytrzymam z Łasicą w jednej organizacji, nie mówiąc już o jednej siedzibie, bo zapewne będę chcieli mnie tu przez jakiś czas trzymać. To niemożliwe.."
  - Odpowiadam już na twoje niezadane pytanie, o którym zapewne teraz tak bardzo usilnie myślisz. Nie masz szans na odejście stąd żywą ani martwą. Układ to układ.. Chociaż Zestu cieszyłby się z takiego kąsku - Spojrzałam na rudego z odrazą, a on odwdzięczył mi się pełnym wyższości uśmiechem - Przegrałaś Shiro, przegrałaś walkę ze swoim dawnym kolegą i musisz teraz dołączyć do Akatsuki. Chciałbym cię teraz oficjalnie powitać w naszym gronie..
Nim zdążyłam odpowiedzieć, do rozmowy wtrącił się demon.
  - Już raz was pokonaliśmy, czemu nie mielibyśmy zrobić tego ponownie. Nie musimy przyjmować waszych warunków i możemy po prostu odejść! - Lider przeniósł spojrzenie na Yuchiro, a ja zacisnęłam pięści.
  - Yuchiro prawda..? Nasza droga Hebi, nie złamie zasad..
  - A co ty możesz wiedzieć o jakichkolwiek zadach?! - rzuciłam - Jesteś tylko przestępcą!
  - To tak jak ty.. Ja nie łamię zasad. Prawdziwy shinobi nie rzuca swoich słów na wiatr i nie łamie danego słowa.
  - Nie mów mi co mam robić! - Odwróciłam się do Yuchiro obok którego zobaczyłam Konan, ale nigdzie nie było czarnowłosego. W pokoju zapadła cisza, którą przerwałam nie mogąc jej wytrzymać - Widocznie nie mam wyjścia, więc dołączę do was, ale mam jeden warunek. Chcę by Uchiha trzymał się ode mnie z daleka.
  - Witamy w Akatsuki Shiro.. - Mężczyzna uśmiechnął się i wrócił do przeglądania dokumentów. Poczułam lekkie dotknięcie w ramię i pociągnięcie. Zostałam wyprowadzona na korytarz przez demona i niebieskowłosą.
  - Jestem Konan.. Ty nie musisz się przedstawiać, wszyscy cię już tutaj znają. Zrobiłaś małe zamieszanie swoją walką i przy okazji podpadłaś kilku członkom organizacji.
  - Mam się teraz niby bać? Jeśli któryś z nich mnie dotknie, to pożałuje że się urodził. - Moja towarzyszka uśmiechnęła się do mnie miło, a ja wiedziona instynktem położyłam dłoń na głowie Yuchiro - Pogadamy później, odpocznij. - Demon rozpłynął się w czarnym dymie.
  - Ciesze się, że dołączyłaś do Akatsuki, bycie jedyną dziewczyną w organizacji pełnej samych facetów jest dość męczące..
  - Też chciałabym powiedzieć, że się cieszę.. - Ruszyłyśmy korytarzem, w kierunku znanym tylko Konan, która opowiadała mi podstawowe informacje o poszczególnych osobach z organizacji. W końcu doszłyśmy do pomieszczenia, które wyglądało mi na kuchnię i chyba właśnie nią było, chociaż nie.. Bardziej wyglądało mi to na szpital albo coś w tym stylu. Nie chodzi mi oczywiście o sterylność czy przesadną czystość, ale o nieboszczyka na stole. Nad nim pochylony był ten dwukolorowy człowiek z liśćmi. "To chyba ten Zetsu, który cieszyłby się gdybym była martwa, więc o to chodziło Liderkowi.." Konan widząc jak zabiera się do konsumowania ciała, spojrzała na mnie i powiedziała:
  - To właśnie nasz Zestu, nie wchodź mu w drogę.. Lepiej stąd chodźmy, nie będziemy mu przeszkadzać. - Mówiąc to wycofała się z pomieszczenia i zaprowadziła mnie pod drzwi mojego pokoju.
  - Kiedy poznam resztę tej chor.. organizacji?
  - Jeśli Lider niczego im nie zleci to może jutro, teraz idź odpocząć. Jutro rano na pewno ktoś cię obudzi, możliwe że będę to ja. Do zobaczenia.. - Uśmiechnęłam się do niej i weszłam do ciemnego pokoju. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w rzeczy które jakimś cudem znalazły się na moim łóżku. Nie myśląc o niczym zasnęłam niepewna co przyniesie kolejny dzień, wiedząc tylko jedno. To że teraz moim domem jest Akatsuki i to do nich należę.